aktualności
Stan WP – wykład Jacka Hogi dla jednej z instytucji centralnych
Polecamy Państwa uwadze zapis wykładu prezesa Fundacji Ad Arma Jacka Hogi, wygłoszonego niedawno dla jednej z instytucji centralnych, dotyczący stanu Wojska Polskiego:
„Jestem w trochę niezręcznej sytuacji, ponieważ większość osób tutaj na sali w oczywisty sposób ma dostęp do dokumentów których my w Fundacji nie mamy, natomiast jedną z tez Fundacji jest to, że używając dokumentów, czy źródeł jawnych można uzyskać wystarczającą wiedzę w przeważającym zakresie potrzeb przynajmniej z naszej perspektywy. Przekładając to na historię, ponieważ jestem z wykształcenia historykiem, dowódcy dywizji na pewno nie wiedzieli kiedy jest D-Day, czy dowódcy pułków – bo to było ściśle tajne. Natomiast doker w dokach wiedział z pewnością kiedy będzie inwazja i nie musiał mieć żadnej informacji tajnej, która by mu ułatwiła dostęp do tej wiedzy.
Stan Wojska Polskiego z perspektywy Fundacji Ad Arma w takich punktach które się będą odnosić do raportów, które pisaliśmy i do kluczowych miejsc problematycznych naszym zdaniem.
Cywilne dowodzenie – żyjemy w państwie demokratycznym w związku z czym cywilny nadzór powinien być oczywisty i naturalny dla wszystkich. Niestety zgodnie z aktualnie obowiązującym stanem prawnym, o czym pisaliśmy w raporcie Fundacji opublikowanym, dostępnym w pdf-ie ze strony fundacji z 31 grudnia 2020 roku de facto Sztab Generalny jako część MON – u nie jest narzędziem Szefa Sztabu Generalnego, jest narzędziem ministra obrony narodowej przede wszystkim, a jeśli prześledzimy zakupy i różne decyzje podejmowane przez MON widać, że Sztab Generalny jest milczącym kolosem; niestety dla państwa polskiego. Ze względu na mimo wszystko dobrze pojętą lojalność wewnątrz służby jest to milczenie, które jest o tyle symptomatyczne, że z każdym rokiem jest coraz większe, to znaczy: jeszcze pięć lat temu na 15 sierpnia Szef Sztabu Generalnego miał ten kwadrans, w którym mógł swobodnie mówić do mediów. Na dzień dzisiejszy aktualny Szef Sztabu Generalnego nie wypowiada się w żadnych kwestiach krytycznych ani sytuacji bieżącej ani rozwoju czy modernizacji sił zbrojnych. Myślimy, że jest to z dużą szkodą dla debaty publicznej, ale przede wszystkim dla samego Wojska Polskiego. Takie przykłady praktyczne z dnia dzisiejszego wręcz, z aktualnej sytuacji: mieliśmy decyzję o przerzucie Wojska Polskiego, pododdziałów na granicę z Białorusią. Kto ją ogłosił? Nikt w mundurze. Sposób reakcji, kto ją ogłosił? Nikt w mundurze. Nie mówię, że osoby w mundurach, oficerowie, nie byli częścią procesu decyzyjnego, natomiast wszyscy widzimy, że środek ciężkości decyzyjny jest całkowicie przeniesiony na stronę cywilną. Zdarzyło mi się jakieś dwa tygodnie temu publicznie pochwalić decyzję ministra Błaszczaka, co mi się nieczęsto zdarza, dotyczącą tego, że wskazał pełnomocnika pozyskania czołgów Abrams. Niestety sama forma ze strony technicznej pozostawia wiele do życzenia. To znaczy jeżeli mamy osobę, która odpowiada za pozyskanie tak drogiego sprzętu, tak ważnego z perspektywy sił zbrojnych RP, powinna ona mieć zespół, powinna mieć pieniądze, powinna mieć wytyczne. Tydzień później minister Błaszczak wyjechał do USA rozmawiać o zakupie tych czołgów i pełnomocnika, który miał się tym zajmować nawet ze sobą nie zabrał. To pokazuje jak bardzo w kryzysie jest system dowodzenia Wojskiem Polskim.
Tabele kryzysowe – raport Fundacji Ad Arma z początku tak zwanej pandemii, gdzie porównujemy reakcje państwa, ale również wojska, na kryzys, który się zaczął. Nikt nie wiedział jak będzie on wyglądał w marcu 2020 roku, więc działania powinny być oczywiście podejmowane, natomiast w tamtym momencie chwalono się ustami między innymi jednego z generałów służby czynnej, który się chwalił, że nigdy w historii III RP tylu żołnierzy nie zostało wykorzystanych do gaszenia kryzysu niewojskowego i wymienił liczbę poniżej dziesięciu tysięcy ludzi. Jesteśmy na tyle dojrzali, że myślę wszyscy pamiętamy powódź tysiąclecia z 1997 roku, w którym wojsko oddelegowało do kryzysu powodziowego pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy, przy czym warto zaznaczyć jaka jest różnica jeszcze co do stanu prawnego. Otóż w 1997 roku wojsko miało prawo wydzielać pododdziały do kryzysów niemilitarnych, ale było jedno ważne zastrzeżenie w ustawie, że nie może to naruszyć gotowości sił zbrojnych Wojska Polskiego. Jak spojrzymy na dokumenty, które się wtedy pojawiały, na analizy, które były również w komisji sejmu, która dzisiaj, naszym zdaniem nie spełnia po prostu swojej roli, to się okazuje, że rzeczywiście Siły Zbrojne w 1997 roku były w stanie wydzielić pięćdziesiąt tysięcy ludzi nie naruszając innych zdolności. Dzisiaj mamy zmieniony stan prawny. Niestety w ramach pakietu anty-covidowego zapis o tym, że użycie sił zbrojnych do kryzysów niemilitarnych nie może naruszać gotowości wojskowej został skreślony. Po prostu już nie obowiązuje. To też pokazuje w jaki sposób zmienia się niestety myślenie o wojsku i o tym czy to jest gadżet ,czy może jednak narzędzie. Które nie daj Boże rzeczywiście będzie potrzebne realnie. W tej chwili sześć tysięcy, sześć i pół tysiąca ludzi mamy przerzucić czy też jesteśmy w trakcie przerzucania na granicę wschodnią. I to jest taki szczegół bardzo dobry, bo chociaż nie jest to obraz całych sił zbrojnych, to wiele rzeczy widać.
Po pierwsze: Wojsko Polskie jest armią bardzo dziwną. Z perspektywy historycznej czy w ogóle metodologicznej jest armią mobilizowaną na czas wojny, która nie szkoli rezerw. Jest to piękna kwadratura koła. Nie wyobrażam sobie systemu, który może trwać tak przez dłuższy okres czasu i być gotowy do spełnienia swoich zadań. Jedyny przykład historyczny, który mi tutaj przychodzi do głowy porównywalny to Reichswehra, przy czym Reichswehra nigdy nie planowała operacji obronnej zwłaszcza przeciwko Polsce swoimi dziesięcioma dywizjami. Mieli tajne zbrojenia, tajny program mobilizacji zgodnie z którym mieli wystawić tych dywizji ponad dwukrotnie więcej. Dlaczego mówię o Reichswehrze? Ponieważ oni mieli zakaz poboru, zakaz szkolenia rezerw de facto, a jednak uznali już jest taka analiza, z roku 1920 jeśli dobrze pamiętam, niemieckiego Truppenamtu w której wskazują, że bez względu na sytuację polityczną i gospodarczą około roku 1932 należy przywrócić pobór bo inaczej nie będzie rezerw, które potrzebują. Akurat przyszedł taki, a nie inny przywódca, ale to jest bez znaczenia, bo nawet przed przyjściem pana Adolfa Hitlera do władzy wojsko niemieckie było przygotowane do przywrócenie poboru ze względu na to, że rezerwiści po prostu się zestarzeli. Polska zawiesiła pobór, zawiesiła szkolenie rezerw właśnie kilkanaście lat temu czyli okres, który założył Trupenamnt kończy się dla nas teraz. I jeżeli spojrzą państwo do „Tabel porodówki”, raportu na temat tworzenia rezerw w siłach zbrojnych RP, to właśnie teraz jesteśmy w tym momencie, w którym powinniśmy podejmować decyzję czy przechodzimy na armię w rzeczywistości zawodową, czyli taką, która ma stany “P” przybliżone do stanów stanu „W”, czyli model brytyjski. Czy też przywracamy model armii poborowej, Właściwie mamy ten model, tylko z zawieszonym poborem. W aktach prawnych nadal pobór obowiązuje i nie potrzeba żadnej ustawy żeby go przywrócić. Wracając do tego kryzysu na granicy: sześć i pół tysiąca żołnierzy, co to oznacza w praktyce. Żadna z dywizji nie ma w tej chwili mobilizowanych rezerw, czyli żadna z dywizji nie ma etatu na poziomie „W” w uproszczeniu tu mówię dane liczbowe na poziomie siedemnastu tysięcy tylko na poziomie sześciu tysięcy. Dywizji mamy w uproszczeniu w czasie „P” cztery. Jeżeli mamy cztery dywizje po sześć tysięcy ludzi czasu „P”, a wysyłamy sześć tysięcy ludzi bez mobilizacji rezerw oznacza to, że więcej niż dwie dywizje są wyprute ze wszystkich oddziałów liniowych, szkieletowych pododdziałów, bo przecież sztabów dywizji czy brygad na wschodnią granicę nie wysyłamy. Oznacza to w sytuacji eskalacji tego kryzysu nie będzie szkieletu w którym ma się napełnić mięsem w czasie mobilizacji, czyli pomimo doświadczeń naszych sąsiadów sprzed sześciu lat stajemy przed sytuacją czy mobilizujemy w trzy miesiące brygadę, czy wysyłamy zbiorczą kompanię, daj Boże batalion. I to widać już teraz dzięki kryzysowi na granicy. Co więcej widać: nie przystający model służby zawodowej do rzeczywistości, to znaczy mamy de facto pracę w wymiarze czterdziestu godzin tygodniowo, do czego wszyscy są przyzwyczajeni i w sytuacji kryzysu te pododdziały wysłane na granicę wschodnią nie mogą pracować w takim zakresie i doszło do czegoś co myślę można nazwać milczącym buntem i co zostało ugaszone obietnicą podwyżki: jeżeli w tej chwili cywilne dowodzenie, bo chyba można ich tak nazwać, kryzys czy niepokoje wśród kadry w służbie gasi podwyżkami to co zrobią jeśli będzie nam groził większy konflikt? Czyli mamy co najmniej dwie dywizje, które mają uniemożliwioną mobilizację bo wysłały swoje pododdziały liniowe w tych niepełnych stanach jakie mają, na granicę wschodnią; co więcej w tej chwili to są dywizje wschodnie co oznacza w praktyce, że jeśli doszło by eskalacji kryzysu tych wschodnich dywizji nie możemy mobilizować, musielibyśmy mobilizować dwie zachodnie co z oczywistych przyczyn jest trudne. Rozsądek wydaje się by nakazywał przerzucanie jeśli już tych szkieletowych pododdziałów z zachodniej granicy, żeby te ze wschodniej granicy w razie w mogły się w pełni mobilizować.
Pytanie: gdzie są kompanie NSR, które podlegają Wojskowym Sztabom Wojewódzkim, w trakcie tego kryzysu? Drugie pytanie: gdzie jest WOT? Ja wiem, że wystawił jakieś patrole konne. Strasznie bym chciał zobaczyć dokumenty, które odpowiadają na pytania czyje są te konie, kto za nie płaci, kto je utrzymuje, kto się nimi opiekuje i to bez względu czy to by były samochody, konie, łączność, cokolwiek. Nie jest to na pewno ich wyposażenie etatowe.
Zdolności. Poziom zdolności. Możemy spojrzeć na to z perspektywy „Fotoplastykonu”, czyli raportu fundacji, który w takich stop-klatkach próbuje pokazać perspektywę tak jakim mamy ją na rok 2019, czy początek 2020, tak jak mamy na rok 2010 czy 1995. Pomijając liczby to na te zdolności można spojrzeć też z innej perspektywy niż same liczby. W ramach przygotowań do operacji oderwania Kosowa od Republiki Serbskiej amerykanie stwierdzili, że to jest inny rodzaj konfliktu i inny rodzaj armii niż armie arabskie, w związku z czym poprosili Rzeczpospolitą Polską żeby były ćwiczenia na których Wojsko Polskie będzie odgrywało rolę armii serbskiej. Po pierwszym dniu ćwiczeń i skuteczności polskiej armii mobilizowanej z poboru amerykanie zażądali, żeby za każdym polskim operatorem na przykład systemów przeciwlotniczych stał amerykański oficer, który będzie kontrolował czy nie robimy bajek czy rzeczywiście skuteczność WP wtedy na koniec lat 90 – tych jest taka, jak wychodziło z tych ćwiczeń. Decyzja, którą amerykanie podjęli po tych ćwiczeniach była: nie będzie fazy lądowej, bo ta faza lądowa była zaplanowana, polscy oficerowie szkolący się w USA, z tego co wiem co najmniej kilkunastu miało okazję w ramach szkolenia się na kursach w Stanach Zjednoczonych oglądać plany inwazji amerykańskiej na Kosowo w fazie lądowej. Ta faza nie doszła do skutku między innymi pod wpływem tego jak amerykanie ocenili armię polską, którą uznali za pozoranta armii serbskiej. Później po 2000 roku – ćwiczenia „Cannon Cloud”, których część z panów na pewno kojarzy. Ćwiczenia tyleż wojskowe co polityczne, bo musiały wyjść, ponieważ to były ćwiczenia certyfikujące nowe kraje NATO – wskie między innymi Polskę. Po pierwsze była dogrywka czyli „wczytanie save’a” i granie od nowa, specjalnie dla strony polskiej. Niestety polscy oficerowie tam się skompromitowali po prostu, a po drugie amerykański oficer, to było rok przed inwazją na Irak, amerykanie byli troszeczkę pasywną stroną w tych szkoleniach, oni je bardziej obserwowali niż w nich uczestniczyli. W momencie jak Polacy poprosili po raz drugi o regenerację zasobów bo im się skończyły po kilku dniach ćwiczeń amerykański generał… A! I polski generał poprosił o to, żeby amerykańska dywizja została włączona do polskiego korpusu i Amerykanin powiedział wtedy, że jedno co wyniesiemy z tych ćwiczeń to to, że nigdy żaden amerykański żołnierz nie będzie pod dowództwem żadnego polskiego oficera. I to jest bardzo nieprzyjemna rzecz, ale no stała się, tak? Nie ma klauzury, więc w związku z czym warto o niej mówić. Tak myślę z tej perspektywy też trzeba patrzeć na V Korpus US Army w Poznaniu, wysunięte stanowisko dowodzenia V Korpusu amerykańskiego i to, że ten generał, który tam dowodzi ma polskie nazwisko powinno być dla nas całkowicie bez znaczenia i całkowicie pomijalne. Jakie są inne rozpoznane przez Fundację – oczywiście do dyskusji, jeżeli ktoś nam wykaże, że się mylimy – problemy związane z polską armią zawodową, niezawodową, bez szkolenia rezerw. Rodzaj zakończenia służby przez wszystkie korpusy, to znaczy czy to będzie oficer czy podoficer czy szeregowy w każdej chwili właściwie jak to mówią policjanci może rzucić kwitem, odejść ze służby, a to, że odpowiada za projekt, który jest wart kilka miliardów złotych na przykład nie jest zakończony nie ma wpływu na to jak ten człowiek będzie rozliczany za służbę. W ten sposób nie da się prowadzić żadnych poważnych projektów czy to w mundurze czy poza służbą. Naszym zdaniem trzeba wrócić do kontraktów z prawdziwego zdarzenia to znaczy człowiek, który podpisuje kontrakt w przypadku szeregowych, podoficerów powinien być to konkretny okres czasu w którym jest do użycia przez siły zbrojne; tak jak to robią nasi sojusznicy przecież to nie jest żaden zamordyzm azjatycki. Brytyjczycy tak robią, Francuzi tak robią w Legii Cudzoziemskiej, robią tak Amerykanie, Kanadyjczycy i tak dalej. Oficerowie w Polsce: jeszcze na przełomie lat 80 – tych i 90 – tych odejście oficera ze służby nie było decyzją oficera, tylko decyzją przełożonego, to znaczy można było złożyć prośbę o to żeby odejść ze służby i decyzja należała nie do niego, ale do przełożonego i choć jest to bardzo bolesne i mogłoby być terapią szokową, wydaje nam się, że bez przywrócenia tego typu nastawienia – dlatego to się nazywa służba, a nie praca zawodowa, dlatego są przywileje związane z wcześniejszą emeryturą czy z jej wysokością. Bez przywrócenia tego typu rzeczy nie osiągniemy zdolności. Zdolności powinny być fundamentem oceny każdej reformy, każdej jednostki, każdej metody działań, każdego dowództwa, łączności i tak dalej. Tutaj pośrednio z tym się wiąże problem – nadal nie rozwiązany, a przecież od lat rozpoznany, że szeregowy jest jak chłop pańszczyźniany przywiązany do jednostki i to, że potrzebujemy go w innym rejonie Polski nie ma fizycznej możliwości zmuszenia tego człowieka żeby go przerzucić. W związku z czym jak minister, to był akurat minister Macierewicz, chociaż tutaj barwy polityczne są całkowicie bez znaczenia, bo nie pierwszy to robił, poprzednicy też tak robili; przerzucił batalion czołgów do Warszawy. Co to w praktyce oznacza: w praktyce oznacza to to, że zlikwidował batalion i zaczął budować nowy bo tamci ludzie w większości przecież nie przeszli tutaj z Dolnego Śląska do Warszawy, tylko po prostu poprzenosili się do innych jednostek, poodchodzili z wojska i ten batalion de facto wymaga regeneracji, odtworzenia, bo który z panów by planował swoją karierę w batalionie tego typu, tak? Każdy by uciekał z takiego batalionu jakby tylko mógł; i tak się przecież stało.
Różne warianty jakie mogą się zdarzyć kryzysów. Stąd też nacisk nasz jest na to, żeby traktować armię jako narzędzie uniwersalne, ponieważ przeciwnik oczywiście też nas czyta, też widzi co robimy i jeżeli się świetnie przygotujemy na najbardziej prawdopodobny wariant to przeciwnik też może wziąć to pod uwagę i uznać, że inna metoda jest dobra. Krótko przed tak zwaną pandemią Fundacja opublikowała, to był grudzień 2019 roku, raport „Inny wariant”, gdzie rozpoznaliśmy dziesięć naszym zdaniem najbardziej prawdopodobnych wariantów kryzysowych państwa polskiego i jako jeden z nich opisanych w tym raporcie pokazaliśmy taką nieortodoksyjną metodę ataku na RP ze strony Federacji Rosyjskiej celem wymuszenia posłuszeństwa czy utraty twarzy przez USA poprzez uniemożliwienie Polsce mobilizacji dywizji tyłowych, wzięcia w kleszcze potencjalne dywizji frontowych. Gorąco polecam ten raport, jeden z takich moich prywatnych bóli dotyczących tego raportu jest to, że zdarzają się wyżsi oficerowie w Polsce, którzy nie rozpoznali, że ten raport został napisany w formie rozkazu, to znaczy przeczytał raport konkretny oficer, o którym myślę, którego szanuję, i nie rozpoznał formy w jakiej ten raport został zapisany. Myślę, że jest to rzecz która też pośrednio pokazuje stan polskiego korpusu oficerskiego i tego w jaki sposób ta bieżączka, te przysłowiowe liczenie, czy to sznurówek, czy radiostacji, sprawdzanie czy wszystko się zgadza, uniemożliwia myślenie na wyższym poziomie. Takim przykładem mogą być rozmowy z oficerami wojsk pancernych na temat wykorzystania broni pancernej w Syrii w czasie kiedy ten konflikt był bardziej otwarty – ich to kompletnie nie interesowało. To znaczy bieżączka i problemy bieżące funkcjonowania w garnizonie uniemożliwiały tym oficerom analizę czegoś co mogło prowadzić do większej doskonałości, do profesjonalizmu. Bardzo duży jest problem w Polsce w komunikacji nie tylko w wojsku ale w komunikacji na linii społeczeństwo – eksperci – wojsko – pewne oszustwa, myślę, że to mocne słowo powinno być tutaj akceptowalne, którego dopuszcza się strona polityczna na temat zdolności WP nie byłyby możliwe piętnaście czy dwadzieścia lat temu. Nie dlatego, że wtedy ludzie byli inteligentniejsi tylko dlatego, że wtedy każdy miał w rodzinie kogoś, kto był w wojsku i zetka to byli tego typu ludzie, którzy świetnie rozpoznawali pewne słabości, potrafili je punktować i pewnych kitów się nie wciśnie mówiąc kolokwialnie człowiekowi, który rozstawiał wstęgę przez kilka godzin nie powie mu się, że dwie czy trzy jednostki razem rozstawiają tę wstęgę przez trzy dni, że to jest sukces w realizacji, bo oni robili to w nocy jedną jednostką! Ponieważ jest zerwana ta łączność pomiędzy społeczeństwem, a wojskiem, ponieważ jest zerwane szkolenie rezerw, czyli wypełnianie konstytucyjnego obowiązku obrony RP przez polskich obywateli jest to z perspektywy politologicznej prosta droga do oderwania państwa od potrzeb społeczeństwa, to znaczy: nie kojarzę takiego państwa, w którym obywatele nie mieliby obowiązku poboru natomiast kojarzę państwa w których są pół-niewolnicy nie mający tego obowiązku, którzy wykonują to co się im karze. Jeśli mamy państwo, które odchodzi od modelu służby zasadniczej to musimy mieć pełną świadomość, że odchodzimy od modelu państwa demokratycznego, może nie w sensie formalnego sposobu wybierania rządzących, ale w pewnym sensie takim kolokwialnym czyli swobody myśli, wolności osobistych; to wszystko idzie w parze z armią uzawodowioną i z likwidacją poboru, przynajmniej jest takie ryzyko naszym zdaniem. Stąd też mamy ćwiczenia 12 Dywizji, oczywiście skończone sukcesem, w których za broń pancerną robi kompania tygrysów, heh, piękna nazwa, ale z 11 Dywizji. Z tego co pamiętam 12 Dywizja jak się szkoli to ma tych kompanii pancernych trochę powinna własnych kompanii używać, a nie kompanii sąsiada bo ja nie wiem co oni ćwiczą. Jeżeli słuchamy dowódcy „żelaznej” Dywizji, chociaż jeszcze nie uformowanej, ale już z piękną nazwą, o tym jak są zdolni do przeprawy, bo ćwiczyli przeprawę, gdzie przeprawiało się wozów powiedzmy optymistycznie kilkanaście, nikt normalny, żaden dowódca brygady nie powie, że jego brygada jest gotowa do forsowania przeszkody wodnej jeżeli kilkanaście procent jego sprzętu forsowało przeszkodę wodną. Jest to po prostu okłamywanie samych siebie, okłamywanie społeczeństwa, okłamywanie również przełożonych cywilnych, których to może po prostu w pewnym sensie nie interesuje. Mamy rzeczywiste braki modernizacyjne na poziomie elementarnym i tutaj można by mówić o pięknych programach F-35 czy Patriot, które się łączą z systemami zarządzania polem bitewnym do czego może jeszcze za chwilę wrócę, ale te systemy… Czy my jesteśmy zdolni przyjąć te systemy. Czy te systemy mogą służyć Rzeczpospolitej, jeżeli według oficjalnej wypowiedzi na Komisji Obrony Narodowej jednego z polskich oficerów mamy zakaz, jak już będziemy mieli Patrioty na terenie państwa polskiego, jest zakaz ćwiczebnego strzelania rakietami na terenie RP. Jeśli nie ma możliwości, żebyśmy ćwiczyli to jak mamy potem z tego strzelać naprawdę? Jeśli amerykanie mają zdolność do zablokowania tych ćwiczeń, to czy mają zdolność zablokowania strzelań rzeczywistych? Albo z innej strony mamy dwie baterie, mamy mieć dwie baterie, czy to jest wystarczająca ilość? Wszyscy wiemy, że nie. Inaczej można zadać pytanie: czy te jednostki będą miały dyżury bojowe? Czy jakakolwiek jednostka przeciwlotnicza w Polsce ma dyżury bojowe? Czy jakikolwiek pododdział WP wojska lądowych pełni dyżury bojowe? Jakie są czasy mobilizacji, jeżeli zakładamy, że współczesne wojny są szybkie. Czemu utrzymujemy brygady, które mają czas mobilizacji liczony w miesiącach, a nawet nastu miesiącach? Komu ma służyć ta brygada? Z innej strony: mamy amerykanów w Polsce i mamy ich coraz więcej. Z perspektywy cywilnego dowodzenia jest to nawet zrozumiałe, panowie szanowni w mundurach jak rozmawiacie z cywilami to im marudzicie. Jak nie ma pieniędzy na modernizację, nie mamy rezerwistów, są kłopoty szkoleniowe, kadrowe, kłopoty z ćwiczeniem. Amerykanie przyjeżdżają tutaj na misje, oni gotowość uzyskali w Stanach Zjednoczonych. Jak Polski przedstawiciel władzy cywilnej spotyka się z generałem amerykańskim to nie tylko, że jest szczupły i uśmiechnięty, jak to Amerykanie, ale ma jednostkę w gotowości, po prostu chce ćwiczyć. Efekt nie zamierzony jaki jest w głowach cywilnych decydentów jest taki, że kurcze! Amerykanie nie narzekają! Oni chcą tylko ćwiczyć i są gotowi, a ci nasi to tego za mało to to nie działa, tamto nie działa, ale skutek jest taki, że polskie poligony są niedostępne dla polskich jednostek, pieniądze, które wydajemy na Amerykanów, a trochę ich wydajemy i nie ma przejrzystego wypracowanego, przejrzystej metodologii badania kosztów utrzymania sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych na terenie Rzeczpospolitej Polskiej i uważamy, że to jest działanie celowe. Bo to jest logiczne, że powinniśmy mieć narzędzie dla księgowych, którzy po prostu podliczą ile nas to kosztuje, żebyśmy mogli zadać sobie pytanie na ile jest to opłacalne. Z czym to się jeszcze wiąże? Armia mobilizowana zawodowa bez rezerw, która, zdarza się tak od roku w Polsce, jest w tych samych koszarach co Amerykanie. Amerykanie już nie ci z HUMINT-u, ale ci którzy są podoficerami, nawet szeregowi zaczynają zadawać pytania: najpierw o 15:30 zadają pytanie: to gdzie jest to wasze wojsko? To jest pierwszy poziom bólu. Drugi poziom bólu przed 15:30 zaczynają zadawać pytanie: gdzie jest to wasze wojsko? Bo jeżeli mamy w jednostce dosyć dobrze ukompletowanej stany powiedzmy pięćdziesięcio procentowe, oczywiście są lepiej ukompletowane, to teraz trzeba zadać sobie pytanie: czy generał tym dowodzący jest generałem dywizji czy generałem brygady. Czy nasze brygady to są brygady czy może słabe pułki. I to są pytania, które są w głowach Amerykanów bardzo oczywiste już. Bo bardzo długo byli mamieni, mam wrażenie, tym czym się sami mamimy: liczbami czołgów i tak dalej. Ale w praktyce jeżeli w tych koszarach jest batalion amerykański i batalion polski, to batalion polski ma 100 etatów wypełnionych to co to jest za batalion. To chyba jest jednak kompania. W związku z czym pomimo tego, że mamy kryzys ukraiński, który powinien być wielkim ostrzeżeniem tak jak mówił w XVI wieku jeszcze ksiądz Skarga. A mówił tak: Bóg jeśli chce ukarać jakiś naród najpierw kara sąsiadów, żebyście mieli jeszcze trochę czasu. I on to mówił przed Potopem. My mieliśmy Ukrainę, potem mamy Białoruś. Spójrzmy na Białoruś z perspektywy kryzysu, czy wojny nie kinetycznej jak to się dzisiaj mówi. Czy Polska sprowokowała ten konflikt? Moim zdaniem w sposób oczywisty. Wmieszaliśmy się w sprawy wewnętrzne naszego sąsiada, chyba nikt rok temu nie miał, mam nadzieję, nie udawał, że wierzy w to, że Łukaszenka wygrywa demokratycznie wybory. Nagle po dwudziestu latach się obudziliśmy i robimy z tego aferę? A teraz nagle szok, że mamy rzekomych Afgańczyków z Iraku czy z innych miejsc na Bliskim Wschodzie na granicy polskiej. Tylko jaka jest różnica, i to dotyczy myślę szczególnie się wpisuje w sposób myślenia o konflikcie przez Rosjan: czy Białorusini czy rząd białoruski dołożył coś do tego konfliktu? Jestem gotów się założyć, że jeszcze na tym zarobili. Czy my dokładamy do tego konfliktu? Na razie 1,5 miliarda, plus podwyżki dla buntujących się żołnierzy, plus uniemożliwienie mobilizacji w razie konfliktu, plus podział polskiej sceny publicznej, nie tylko politycznej, bardzo ostry. Oni naprawdę muszą się dobrze bawić w tym Mińsku jak na to wszystko patrzą. Jeśli zapomnimy na chwilę, że jesteśmy Polakami, spojrzymy na ten konflikt z boku, to jest gem – set – mecz praktycznie. Ile mogą wytrzymać te pododdziały niepełne w czasie „P”, ile one mogą się nie szkolić, żeby nie obniżać swojej gotowości. Bo Białorusinów to nie kosztuje prawie nic. Dla nas to jest poważny problem na poziomie państwowym tak, że trzeba całe ustawy pisać.
O kłopotach z mobilizacją to zachęcam jeżeli ktoś będzie chciał, żeby zajrzeć do „Tabel porodówki” Fundacji Ad Arma. Problem najbardziej oczywisty, więc go tutaj zostawiłem troszeczkę na koniec.
„Tabele PST” to jest ostatni raport Fundacji Ad Arma z wiosny tego roku na temat sposobu myślenia o modernizacji. To się wiąże także z „Tabelami lotniczymi” do których zachęcam, bo chociaż są napisane o wojskach lotniczych to żeby pokazać pewien model jak to wyglądało w tym paździerzowym PRL – u, jak wygląda teraz i dlaczego ze wstydem powinniśmy się uczyć od naszych ojców czy dziadków, bo tam kiedy przygotowano nowy model reformy lotnictwa to było przygotowane na poziomie szkół cywilnych, które przygotowywały potencjalnych mechaników, na poziomie szkół wojskowych, które przygotowywały pilotów i warto sobie tam spojrzeć na liczby bo one też powinny robić na nas wrażenie. Nie po to, żebyśmy odzwierciedlili te liczby, które były w PRL – u, ale żeby zobaczyć skalę upadku, żeby zobaczyć skalę upadku. Tabele PST, czyli sposób w jaki traktujemy sprzęt to jest jedna wielka masa upadłościowa po Ludowym Wojsku Polskim, pomimo, że formalnie tak się nie nazywało. Jeżeli spojrzymy na czołgi, BWP, artylerię, broń przeciwpancerną piechoty, śmigłowce szturmowe… Wszędzie jest kłopot. Wszędzie jest gigantyczny problem i brak zdolności granatników przeciwpancernych może być rekompensowany przez ppk, małe ilości ppk będą rekompensowane przez amunicję precyzyjnego rażenia, która ma być, a to może być rekompensowane przez amunicję nowoczesną do czołgów, o którą żebraliśmy trzy lata w Niemczech, zanim się zgodzili nam sprzedać w nie największej ilości. Bo tak też wyglądają w praktyce relacje sojusznicze czy to z Niemcami, z których perspektywy Leopardy są nadal w systemie logistycznym Bundeswehry i bez dobrej woli politycznej Niemców nie jesteśmy nie tylko w stanie ukończyć modernizacji Leopardów 2PL, bo to jest przecież przeciągane celowo przez ich stronę. Kto wie ten wie. Ale też cały łańcuch logistyczny jest uzależniony nie od nas, ale od nich, czyli z ich perspektywy nadal mają brygadę Leopardów, albo dwie, ale my za nie płacimy, a zdolności są ich, bo tylko oni mogą włączyć tak naprawdę te zdolności, oni mogą je zablokować.
Jeżeli spojrzymy z perspektywy P6 na koniec. Oczywiście fundacja nie ma zdolności rozmawiać na poziomie merytorycznym o sprzęcie wykorzystywanym w łączności w Polsce, natomiast patrząc z naszej perspektywy możemy z perspektywy tez raportów Fundacji zadać kilka pytań, na które nie oczekuję odpowiedzi nie tylko ze względu na czas, ale nawet może nie powinny te pytania znaleźć swojej odpowiedzi w miejscu publicznym, ale myślę, że publicznie warto je zadać. Systemy łączności i dowodzenia są narzędziami. Pytanie: kto będzie ich używał? Obecni żołnierze zawodowi zgrywani w czasie różnych Anakond i Borsuków przy perfidnym kłamstwie w stosunku do sojuszników, bo przecież na te ćwiczenia wszystkie nie wzywaliśmy rezerwistów, tylko robiliśmy kombinowane jednostki, żeby to dobrze wyglądało przy Amerykanach. Czy też rezerwiści po służbie zasadniczej, którzy obecnie mają około pięćdziesięciu lat, umieją rozwijać linie PKL, używali radiostacji R – 123. Może też rezerwiści w wieku mojego najstarszego syna, którzy są administracyjnie przeniesieni do rezerw, którzy nie mieli już kontaktu z wojskiem nigdy, natomiast wychowani są na smartfonach, whatsap’ie, facebook’u i tym podobnych… Kto będzie używał tego sprzętu? Czy da się przygotować systemy łączności różnych szczebli, które będą zgrywane w czasie pokoju i będą miały organiczną obsadę i które będą działały jak układ nerwowy po mobilizacyjnym rozwinięciu. I BMCS związany z Patriotami czy też TYTAN i Rosomak BMS. To są struktury i procedury. Teraz pytanie: czy siły zbrojne RP są przygotowane do przeskoku z PKL i R-123, wiem, że jestem trochę złośliwy, na system TYTAN lub rosomak BMS. Kto będzie obsługiwał te systemy? Kto będzie agregował i zbierał dane? Czy będą dodatkowi oficerowie czy dołożymy te obowiązki tym którzy już są w pododdziałach, a ci którzy będą mobilizowani na czas „W” nie będą mieli pojęcia do czego to służy. Może się skończy tak jak przez wiele lat było z termowizją i noktowizorami, że na pododdziale były, ale nikt ich nie wyjmował żeby się nie popsuły, bo będzie szkoda materiałowa i lepiej nie robić, niech będą sprawne, a to że nikt ich nie używa i nikt nie umie używać jest rzeczywistością o której panowie wiedzą dużo więcej niż my możemy wiedzieć. Jakie są doświadczenia dotychczasowe z używania Pakietu Grafiki Operacyjnej czy też „Jaśminu”? Czy naprawdę te narzędzia były wykorzystywane, jedna jeszcze jest wykorzystywana, w pełni swoich możliwości czy po prostu jest to narzędzie, które jest jak dobry samochód przed domem na którego nas nie stać, żeby go nawet zatankować. Jaki będzie rozsądny bilans pomiędzy gońcem, radiostacją, monitorowaniem funkcji życiowych żołnierza w TYTANIE. Czy kompanie i bataliony zmotoryzowane, zmechanizowane są w tej chwili przygotowane do przyjęcia TYTANA? I jak mogą być na przygotowywane jeżeli nie wiemy jak ten TYTAN będzie wyglądał. Ale jeżeli za cztery lata, dziesięć lat po momencie w którym miał być wprowadzony, w końcu będzie wprowadzony, czy to będzie znowu zaskoczenie operacyjne naszej strony? Czy stanowiska dowodzenia będzie w stanie skonsumować o czym przed chwilą mówiłem te osiemdziesiąt czy dziewięćdziesiąt zestawów TYTANA. Jak P6 Sztabu Generalnego WP może zarządzać pokusą korzystania przez wyższych dowódców zarówno cywilnych jak i wojskowych z narzędzia by mikrozarządzać kompaniami? To jest problem z którym Amerykanie na wielką skalę spotkali się w Wietnamie, ale nie tylko bo i w Iraku i w Afganistanie i mamy świadomość, powinniśmy mieć świadomość, że skuteczna łączność może być przekleństwem, nie tylko błogosławieństwem bo to znaczy, że Warszawa i minister będzie się wtrącał do tego co robi w czasie kryzysu dowódca plutonu na przykład na granicy z Białorusią.
To są pytania na dzisiaj na wczoraj, ale Fundacja Ad Arma nie natrafiła nigdzie na odpowiedzi na te pytania. Kończąc: dla nas jako Fundacji dużo łatwiej jest studiować aktualne dylematy Pentagonu dotyczące modelowania działań czy problemów wielodomenowych czy problemy i szanse związane z używaniem sztucznej inteligencji, niż znaleźć koncepcję struktury, taktyki kompanii piechoty SZ RP z użyciem TYTANA. I to jest też problem tej komunikacji, że naprawdę dużo łatwiej jest spojrzeć na to co robią Amerykanie i Rosjanie niż co robi nasze własne wojsko w tych kwestiach.
Czy fundacja ma pomysł jak to zmienić? To jest pytanie, które bardzo dużo razy dostajemy i na które z uporem maniaka staram się nie odpowiadać z przyczyn bardzo prostych: czas, siły i środki, to raz. A dwa jestem w stanie założyć trzy różne modele armii; wstępnie założyć, bo to wymaga prac, które będą dobre i akceptowalne, ale… W związku z czym to nie jest taki wybór jak kawaleria czy piechota? Jedno i drugie jest potrzebne ,a wojsko czy jest w modelu powiedzmy dawnej Rzeczpospolitej, chodzi mi o sposób myślenia o wojsku czy w modelu napoleońskim czy w modelu kajzerowskich Niemiec; wszystkie te trzy modele są świetne moim zdaniem, każdy z nich ma zalety i wady. W związku z czym jest to trochę drugorzędne. Na pewno z naszej perspektywy kluczowe jest to, że widzę tutaj bardzo wiele osób w wyższym stopniu oficerskim i nie widzę powodu, żeby wszystkich wziąć przed komisję w „Psach” bo nie uważam, żebym był kompetentny by ich oceniać, ani też aby wszystkich wyrzucić ze służby. Jeżeli mamy narzędzie, które wymaga naprawy i naoliwienia to z mojej perspektywy to jest kluczowe. Mamy armię, która ma pewne wzorce, ma pewne możliwości formalno-prawne. Możemy przywrócić pobór bez zmieniania ustawy. Możemy przywrócić de facto pobór bez przywracania poboru! Na przykład: wzywamy na trzy miesiące szkolenia od 1 października, bo zgodnie z ustawą więcej niż na trzy miesiące na ćwiczeniach nie można być, wypuszczamy 31 marca mamy ludzi przeszkolonych sześć miesięcy w aktualnym stanie pranym. Tych narzędzi, które są zaszyte w ustawach starych, brzydkich, komunistycznych, w brązowych butach jest bardzo dużo, ale żeby… Fundamentem z perspektywy Fundacji jest wymagalność. Nie może być sytuacji i tutaj się odniosę do jednego z projektów, bardzo źle naszym zdaniem prowadzonego, Wojsk Obrony Terytorialnej. Nie może dojść do sytuacji w której instytucja jest wyłączona spod głównodowodzącego, oprócz tego, że mamy kłopot ze SKID-em o którym wszyscy wiemy, że P6 nie ma łączności ze szkołą, która w naturalny sposób powinna chyba być nie pod WOT-em, a pod Łącznością. Dowódca WOT, Rodzaju Sił Zbrojnych może w każdej chwili rzucić papierami i powiedzieć: no ja robiłem prawie idealnie, 80% było wykonanych, przyszedł następca i wszystko popsuł. A wszyscy Panowie wiecie, że można bez problemu to zrobić nie tylko w WOT, ale w każdym innym miejscu. Widzę, że mi projekt nie wychodzi, rzucam kwitem, idę do domu i wtedy mam święty spokój, a kto ma odpowiadać za zmarnowane pieniądze? Czyli wymagalność i jeszcze raz wymagalność, bolesna wymagalność, która w pewnej kwestii, w pewnym aspekcie jest w Polsce jeszcze, to znaczy nikt jeszcze w III RP nie widział za kratami polityka, ale myślę każdy z Panów kojarzy, że za kratami wylądował oficer za nadużycia. Czyli w jakiejś formie to narzędzie jeszcze istnieje, ale powinno być używane dużo bardziej, żeby naoliwić narzędzie, które mamy – Siły Zbrojne.”
Więcej aktualności
Patrole antynożowe w Wielkiej Brytanii
aktualnościBrytyjska policja opublikowała relację z operacji ulicznej, w ramach której patrole policyjne chodziły po domach i przymuszały mieszkańców do oddawania na miejscu w ręce funkcjonariuszy swoich noży. Na zdjęciach widać jak umundurowani policjanci wynoszą...
Dwa rewolwery dla darczyńców w październiku
aktualnościFundacja Ad Arma po raz kolejny chciałaby symbolicznie uzbroić swoich darczyńców. Zapraszamy do wzięcia udziału w październikowej akcji, w ramach której rozdamy dwa rewolwery czarnoprochowe Colt Navy 1861. Jak już wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, prywatną...
Chcą ograniczyć Polakom dostęp do broni czarnoprochowej
aktualnościNiezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów złożył do Sejmu petycję o ograniczenie Polakom dostępu do broni czarnoprochowej. Funkcjonariusze Związku domagają się m.in. wprowadzenia obowiązku rejestracji broni czarnoprochowej, zezwoleń na posiadanie...
Rolling Blocki u nowych właścicieli
aktualnościKarabiny czarnoprochowe Rolling Block cal.50 znalazły swoich nowych właścicieli. Są to: - pan Miłosz z Okuniewa - pan Sebastian z Gdańska Dziękujemy wszystkim Darczyńcom, którzy w ostatnim czasie wsparli Fundację Ad Arma i umożliwiają nam działanie na rzecz...
Istota cywilnego posiadania broni
aktualnościMedia donoszą, iż na terenach zagrożonych powodzią wiele osób odmawia ewakuacji z domów i mieszkań w obawie przed szabrownikami. Polsat News poinformował, że pierwszego dnia powodzi w Lądku Zdroju bandyci obrabowali sklep z biżuterią. - „Jego właścicielka...
W razie napadu głośno śpiewaj
aktualnościNiemiecka policja wydała zalecenie dla obywateli, aby w trakcie napadu (np. ataku nożownika) „głośno śpiewać” lub „symulować chorobę” w celu zirytowania i zdezorientowania agresora oraz skłonienia go do odstąpienia od napaści. O zaleceniach zrobiło się...
Europa boi się noży, ale nie my
aktualnościW wielu krajach w Europie wprowadzane są coraz większe restrykcje w dostępie do noży. W jednym z ostatnich tekstów wspominaliśmy o akcji „knife surrender” w Wielkiej Brytanii, w ramach której władza apeluje o oddawania swoich noży i maczet. Czas: do 23...
Mamy rozwiązanie sierpniowej akcji dla darczyńców
aktualnościDobiegła końca sierpniowa akcja dla Darczyńców Fundacji Ad Arma. Wśród osób, które nas wsparły w ubiegłym miesiącu, wybraliśmy dwie osoby, w ręce których przekażemy dwa karabiny czarnoprochowe Rolling Block cal.50. Karabiny trafiają do: - pana Miłosza z...
Noże i maczety nielegalne w Wielkiej Brytanii
aktualnościRząd Wielkiej Brytanii wystosował ogólnokrajowy apel o oddanie w ręce policji wszystkich noży i maczet. Od 24 września tego typu przedmioty będą nielegalne. Przestępstwem będzie także ich wytwarzanie, importowanie, sprzedawanie oraz dostarczanie innym....
Wakacje z wojskiem
aktualnościTrzy tysiące ochotników, którzy przystąpili do projektu "Wakacje z Wojskiem", złożyło przysięgę na początku lipca br. Aktualnie trwa trzeci „turnus” programu, który jest „strategicznym zamierzeniem” MON mającym na celu zwiększenie rezerw. „Wczoraj jeszcze...
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
sklep internetowy dla naszych sympatyków
Kupując na 3dom.pro/ad-arma/ wspierasz Fundację
Wesprzyj
Fundacja Ad Arma utrzymuje się wyłącznie z datków wpłacanych przez sympatyków. Nie korzystamy ze wsparcia ani dotacji z Unii Europejskiej.
Podstawę działalności stanowią wpłacane regularnie, raz na miesiąc darowizny w wysokości 40, 80 złotych lub w innej dowolnej kwocie.
Każde wsparcie jakie otrzymujemy, przeznaczamy na nasze cele statutowe oraz realizację projektów Fundacji. Od Państwa wsparcia zależy sukces naszych działań.
DOTPAY
Wesprzyj za pomocą Blika, przelewu online itp.
PRZELEW TRADYCYJNY
64 1020 5011 0000 9802 0292 2334
Fundacja Ad Arma
87-162 Krobia
PAYPAL
Wesprzyj szybko i wygodnie przez PayPal.